wtorek, 11 grudnia 2007

cudowne zmartwychwstanie?


ee, zadnych cudow nie ma. Powoli dochodzę do siebie, po drodze zawalajac kolosa z gramatyki. Hiszpanski to nie moje powolanie. Kruca bułka, ten jezyk nawet mi sie nie podoba, jest brzydki dla ucha, nawet historia Hiszpanii nigdy mnie nie interesowala ... No ale moja ukochana italianistyka poki co jest niemozliwa do zrealizowania. Ale moze kiedys? Poki co sie po prostu ucze, zobaczymy czy mi sie przyda.
Wczoraj dostalam informacje od Balbiny, ze talerze,ktore dla niej zrobilam podobaly sie dzieciakom. A oto i obne. Zaluje tylko, ze ten koń ma przebłyski i nie widać go zbyt dokładnie. W sumie nieskormnie przyznam, ze to jedna z bardziej udanych dziel :D :D

2 komentarze:

PAK pisze...

Hiszpański się nie podoba? Wydawał mi się przyjemnym językiem (nie mówię o wymowie 'z', ale...).

A co do obrazków -- to Grecy kiedyś lubili malować ryby na talerzach -- byłem na takiej wystawie w swoim czasie, ale już nie pamiętam dlaczego je malowali :)

AineNiRigani pisze...

"z" i inne sepleniaki (bo mamy mowic fonetyką kastilijska) nie do konca mi leżą. Dużo bardziej mi sie podoba wersja południowoamerykańska.
Ale zdecydowanie włoski jest jak dla mnie wyraźniejszy. Nie spotkałam się z niewyraźnie mówiącym Włochem, a w bełkocie hiszpańskim trudno mi sie rozeznać. W ogóle włoski jest po prostu piekniejszy. Nawet klasyka w postaci "vafancullo" brzmi ładniej... :D