wtorek, 19 lutego 2008

Bende Matkom Krzestnom :D

Jak w tytule. Dzisiaj brat spytał, czy chcę. Głupie pytanie, nie? Toż ta kruszynka tak podbiła nasze serca, ze to dla mnie po prostu zaszczyt jest i już.
Troche sie obawiam, bo chciałabym być najlepszą chrzestną na świecie, ale w razie wpadek już mnie tam Przemek bedzie do pionu stawiał :D
Z cała pewnoscią zamiast wydawać kase na filmy i dzińdziboły pasmanteryjne (w tym miesiącu - wolę nie myśleć...) będę wydawać na Mirabelkę. W sumie bez chrzestnowania też bym wydawała, znając się :D A za kilka lat będziemy z Małą razem lepić, malować, kleić różne różności. Wreszcie będę miała z kim robic ozdoby świąteczne :D
Dzisiaj wrzucam moj najnowszy patent - świecznik. Technika - przydymione złoto na zacierce (nazwa własna :D)

sobota, 16 lutego 2008

Panowie i Panie koty na planie !!!

Wczoraj byłam w delegacji. Zaczeło sie klasycznie - czyli nienormalnie. Lecę na przystanek bo widze busa. Pytam sie czy jedzie na PKS, kierowca potwierdził. Wsiadam, sadowię się i jadę. Na miejscu pytam sie ile płacę "Nic, to auto prywatne" :D I nie wiadomo, czy płakać, czy się smiac... Wolę to drugie :D
Potem kawka razem z Anaru u Dorfi. Chyba zagadałyśmy biednego Dorficzka, ale jakby nie patrzeć obie z Anaru nalezymy do ludzi ekhm... niezwykle elokwentnych. Ogólnie chyba nie zdołałam niczego dopowiedzieć do końca, bo ciągłe dygresje sprawiły, ze zbaczyłam z tematu...
Na koniec wizyty w Kraku poszłam do Galerii, żeby kupic mamie cusik do prezentu. Oczywiscie mojego sklepu nie znalazłam. Boże jakie to łażenie po Galerii było nuuudne. Brrr !!
Ostatecznie pojechałam do domu. Dzień zakoczyłam imprezką u Anuli. O ile można nazwać tak fakt padniecia o 22. Nie wydoliłam fizycznie i tyle. Dowlokłam sie do domu, puściłam wilkołaka na łowy, wtuliłam sie w termofor (w Krakowie tak wymazłam, ze do tej pory mi zimno)
Ogólnie dzień był boski.
A w ramach ilustracji wklejam najświezsze zdjecie Belluni wśród cyklamenów i frezji. Niestety to w którym tak ślicznie siedziała nie wyszło :( ), a na dokładke tygrysa. Już mam połowe... :D

wtorek, 12 lutego 2008

Kruca bomba...


Jestem tak wyjałowiona twórczo, że aż samą mnie to przeraża. Praca mnie wyczerpuje psychicznie, zresztą nie wiem dlaczego, ale tak po godzinie 12-13 już kiepsko kontaktuje. W głowie mam totalną pustkę, nawet zadanie ile jest 2 x 2 stanowi dla mnie nie lada wyzwanie.Nie podoba mi się to.
Dlatego zdecydowałam sie zacząć tygrysa i w wolnych chwilach to on zajmuje mi czas. Wrzucam jednak dzisiaj do bloga chustecznik dla izka. Zamówienie sprzed półwiecza i wykonane w minionej epoce :D