Pod koniec sierpnia sie obroniłam. W sumie chyba robie sie na to za stara, na studiach podchodzilam do egzaminow na zasadzie Czterech Z i na luzie - zdawalam w pierwszym terminie, a teraz kazdy kolejny tak mnie stresuje. Niby nie oblewam, ale ile nerwow mnie to kosztuje - koszmar...
Na obrone weszlam tak zestresowana, ze nie bylam w stanie zrozumiec pytania od prof. Woszczka. Czterokrotnie mi powtarzano i czterokrotnie prosiłam o powtorzenie, bo nie docieralo do mnie ani jedno slowo. W zasadzie nawet nie wiem, czy odpowiedzialam na temat, ale obronilam sie na bdb :D
środa, 24 września 2008
środa, 23 lipca 2008
spis tematów
Nie mam czasu pisać, ale musze zrobic sobie plan, co w najblizszym czasie musi sie tutaj znalesc:
1. Fil
2. Pozegnanie z Ezo
3. Irlandia
4. Smoki
1. Fil
2. Pozegnanie z Ezo
3. Irlandia
4. Smoki
czwartek, 17 lipca 2008
Wilelka jumpreza Empire ...
W ostatni weekend mielsmy wielka impreze forumową. Akurat Loana,Dione, Dorfi i ja stanowilismy wielka grupe pod wezwaniem Halsztuka, Salonu i Ogrodu. A salonowo pojawiła się Anaru, BeeMeR z Monika i Natalka no i ogrodowa Elbereth . W ramach przyległości pojawił się mąż Loany :D
Impreza udała sie bardzo, chociaz zarobiłam się jak dziki osioł. W menu miałam sałatke brokułową i grecką, pieczone na 2 gary, szasżłyki, zapiekanke rybna, 2 ciasta (sernik i korzenne), i kilka innych potraw, ktorych juz nie pamietam...
Ogolnie było super. Pogoda troche nas postraszyla (po 3 razie przenoszenia całego żarcia z pola do domu i z domu na pole poszlismy na zywiol i wszystko zostawilismy na zewnatrz ;D), ale potem doppisała na medal.
W nocy pogaduchy do białego rana. Loana i El przegadaly do 8 rano, ale ja byłam tak przerazliwie padnieta - ze odplywalam co jakis czas w objęciach Morfeusza. Ostatecznie oddałam się Mu o 4 rano :D W niedziele zrobiłyśmy poprawiny w Kraku. Niemiłosiernie spóźnione. Przy czekoladzie doplotkowałyśmy się z Admete i Deanarielka. Impreza zakonczyla sie wielka ulewa.
Juz zaczelysmy rozmowy na temat przyszlorocznego spotkania - pod Bagatela przyszedl mi na mysl wspolny wypad do teatru na Mayday :D
Impreza udała sie bardzo, chociaz zarobiłam się jak dziki osioł. W menu miałam sałatke brokułową i grecką, pieczone na 2 gary, szasżłyki, zapiekanke rybna, 2 ciasta (sernik i korzenne), i kilka innych potraw, ktorych juz nie pamietam...
Ogolnie było super. Pogoda troche nas postraszyla (po 3 razie przenoszenia całego żarcia z pola do domu i z domu na pole poszlismy na zywiol i wszystko zostawilismy na zewnatrz ;D), ale potem doppisała na medal.
W nocy pogaduchy do białego rana. Loana i El przegadaly do 8 rano, ale ja byłam tak przerazliwie padnieta - ze odplywalam co jakis czas w objęciach Morfeusza. Ostatecznie oddałam się Mu o 4 rano :D W niedziele zrobiłyśmy poprawiny w Kraku. Niemiłosiernie spóźnione. Przy czekoladzie doplotkowałyśmy się z Admete i Deanarielka. Impreza zakonczyla sie wielka ulewa.
Juz zaczelysmy rozmowy na temat przyszlorocznego spotkania - pod Bagatela przyszedl mi na mysl wspolny wypad do teatru na Mayday :D
czwartek, 3 lipca 2008
Ponownie bezrobotna...
Tydzień temu dostałam od szefa wymówienie. Nie powiem - cholernie mnie zaskoczył. Podjełam wprawdzie decyzje o zwolnieniu, ale on o niej nie wiedział. No i czasowo i finansowo nie byłam przygotowana - moje plany zkładaly przemęczenie w agencji do września-października.
Tak zastanawiałam sie caly weekend i wyszlo mi, ze chyba strzelił mi prezent. W sumie nie jestem ani załamana, ani nawet zmartwiona. Rozsyłam CVki na prawo i lewo - cholera wie? Marzy mi sie jakiś wyjazd - niestety ogłoszenie do szkoły polskiej w Pradze jest nieaktualne. W kraju o etat ciężko - sytuacja niewiele sie zmieniła, ale w ostateczności pojade sobie do Włoch. Kiedy stamtąd wyjeżdżałam, nie przypuszczałam ze to powiem - troche tęsknię za Italią i za językiem. W razie czego juz sie umówiłam z Anetka na wspólne korepetycje. Ona uczy sie od podstaw - mogę jej pomóc sama przypominając sobie przy okazji. Praca we Włoszech nie stanowi szczytu moich ambicji, ale daje kase. W sumie nienajgorszą. 3 miesiące i jestem w stanie spłacić długi za szkołę i jeszcze przywieść gotówkę. Poczatek na firmę by był...
Mam czas - to siedze przy pracy. Wreszcie udało mi sie skończyć I najambitniejszy rozdział. Jestem w połowie II. Chciałabym najpoźniej do wtorku oddać.
A żeby nie było pusto - szkatułki, które zrobiłam dla opiekunki i p. dyrektor na zakończenie praktyki. Jak jest ładna serwetka, to i pudełko wyjdzie (chociaz cichutko przyznam, ze troche zmasciłam. Chciałam aby była drewnopodobna z kameą. Niestety bejca weszła mi w reakcje z lakierem i musiałam delikatnie pokryć ją akrylem i dopiero na to nanieść ponownie lakier. Na szczęście - udalo sie niezle. Czesto korzystam z kraka, bo sie podoba wiekszosci, ale sama lubie jednak zwykle matowe powierzchnie :D
poniedziałek, 23 czerwca 2008
filcowanie, filcowanie....
Wczoraj poznałam nowa technikę - filcowanie wełnianych włókienek. Przyjemne i pożyteczne. Kiedyś z Mirabelka bedziemy razem filcowac, bo to kapitalne cwiczenie na paluszki, wiec przygotuje ja do pisania i usprawni miesnie dloni.
Aplikacje, ktore sie wykona z fofilcu tak pieknie zlewaja sie z całością. Ale i tak wieksze mozliwosci daje chyba filcowanie na sucho - piekne wzory mozna tutaj machnac... i kwiaty ...
Kosmetyczke musze jeszcze wykonczyc - wyplukac porzadnie, wysuszyc i moze troche ja dohaftuje, aby ptaszek byl bardziej widoczny...
a juz za 2 tygodnie fresk artystyczny :D
Zdjecia ktore umiescilam to moja kosmetyczka, kalia i torebki p. Beaty. W realu duzo piekniejsze...
niedziela, 25 maja 2008
BANNER I SZKOŁA...
Dzisiaj na niebieskim www.janeausten.pl pojawił sie banner forumowy. Ten turkus troche mi jedzie po oczach, ale ogolnie bardzo ładny. Wiec wrzucam tutaj.
Siedze sobie od tygodnia na praktyce i przypominam dlaczego wybrałam swoj zawód. Bo go kocham i tyle. Półtora roku detoksu od szkoły, myślałam że mi przeszło. Wystarczyło kilka dni i znowu wpadłam... Trudno bedzie mi cieżko potem, ale teraz ciesze sie kazda chwilką spedzoną z dzieciakami.
Siedze sobie od tygodnia na praktyce i przypominam dlaczego wybrałam swoj zawód. Bo go kocham i tyle. Półtora roku detoksu od szkoły, myślałam że mi przeszło. Wystarczyło kilka dni i znowu wpadłam... Trudno bedzie mi cieżko potem, ale teraz ciesze sie kazda chwilką spedzoną z dzieciakami.
czwartek, 15 maja 2008
Progressss...
Troche sie poddźwignelam psychicznie, finansowo jeszcze długo będę w dołku, ale MUSI jakoś być i tyle. Jak zawsze po chwilach zwątpienia biorę sie za fraki zaczynam działać. Tym razem odblokowałam sie twórczo. Weekend majowy spedziłam bardzo pracowicie - ozdobiłam dwa sznury korali (bluszcz i kwiotki na majtkowym tle), machnełam zegar dla Loany i Barbarelli. Z tego dla Basi jestem zadowolona, z tego dla Loany niezupełnie - nie lubie serwetek ryzowych. Trzeba przechowywać jak jajo, bo złamania sie nie zlewaja. Do tego dostałam zamownienie na szkatułkę dla pani profesor - zrobilam trzy. Zabawiłam sie w Kopciuszka i porozdzielałam pudło koralikow, ktore dostalam. Podzielilam sie z Loana - bo niby czemu nie? :D
No i bede miała kotka. Poinformowala mnie o tym kolezanka z pracy :D
niedziela, 27 kwietnia 2008
Nic sie nie dzieje...
Śpiesze donieść, że nic się nie dzieje. Poza nerwami w pracy (jak ja nie lubie swojej pracy !!!), kursem biżuterii decoupage i kilku prób biżuteryjnych (udanych, ale nie jestem gotowa na pokaz), nie dzieje się nic. Finansowo źle jak chyba nigdy nie było - tyle co spłaciłam semestr, wiszą na mnie dwa kolejne (teoretycznie wszystko byłoby ok. ale podyplomowka 3-semestralna robiona jest w 2 semestry. Finansowo bez zmian, czyli do końca lipca - 2 tysiące). Nie wiem co mam robić... i nie mam ochoty o tym pisać...
niedziela, 6 kwietnia 2008
Święta, święta i po świętach...
Tiaa, jak zawsze statystyka pisania raz na miesiac. W dodatku krotko. No ale jak pisac długo, skoro dzien po dniu mija tak samo? Praca, dom, praca, dom...
Z zaległości, to wrzucam jedynie chrzest Mirabelki. Pięknie było - jako i sama panna :D Wystroiłam ją cudnie - biała sukienusia, galotki, chrzczonka... Ta ostatnia -piekna robota. Niestety nie moja, aczkolwiek sama zaprojektowalam.
Ostatecznie nie zrobiłam małej nic. Tak długo sie zastanawiałam co, że okazało się, ze mi braknie czasu. Zabiore sie natomiast juz teraz za janioła. I kruca bułka - pojawia sie problem. Szukam wzoru z aniołem, ale nie dziecięcym. Chce piekne zdjecie anioła płci męskiej - pieknego mężczyzne, ktory będzie ją strzegł przez całe życie. Takiego dzieciecego bedzie chciała sciagnać jako nastolatka i nie ma sie co dziwić. Na przystojnego faceta popatrzy z przyjemnoscią i jako dorosła kobieta - już ja zadbam o rozwiniecie w niej poczucia artyzmu.
Na razie kieruje sie bardziej w strone jazzu.
sobota, 15 marca 2008
Tak migusiem...
... bo zmykam na zajecia. A potem... potem na spotkanie robotkowe :D Ha !!! Ostatnimi czasy jestem zbyt wyeksploatowana, a wszystko,co robie jest albo długofalowe (ciagle siedze nad tajgerem, ale juz mi tylko ok. 300-500 krzyzykow zostalo), albo szybciutko znika i nie zdaze machnac zdjec (szkatułki, talerzyki, obrazki). No wiec dzisiaj wrzucam zdjecia moich chyba pierwszych prac dekoratorskich. Maja z 10 lat - pochodza jeszcze z czasow gdy pracowalam na dekoratorni. Straszne maszkarki kazali nam malowac, ale to jest efekt wymiany usługowej (umowilam sie z dmuchaczem i mi wydmuchal okragle bombki. Jemu ozdobilam 10 sobie 10 :D)
Wiedzma miała isc dla Patryka - ot nasz wspolny mały sekrecik :D
Zreszta ten świat to też był zainspirowany jedna z kartek od niego. Pieknie czasy, z nutka romantyzmu, z beztroską i ideałami. Czasami zastanawiam sie co mi z tego zostało? Wiele i niewiele zarazem. Ideały sie zmieniły, niektore w ogóle znikły, beztroska już dawno poszła precz, a romantyzmu we mnie tyle co w ciepłych reformach...
Kieyś jeszcze wrzuce zdjecia kształtek - to tak wracając do bombeczek. Niewiele mi zostało, ale mam jakies disneyowskie krasnale, Florka, syrenke i kota z serii Muzykanci z Bremy...
ale to już kiedyś tam :D
Wiedzma miała isc dla Patryka - ot nasz wspolny mały sekrecik :D
Zreszta ten świat to też był zainspirowany jedna z kartek od niego. Pieknie czasy, z nutka romantyzmu, z beztroską i ideałami. Czasami zastanawiam sie co mi z tego zostało? Wiele i niewiele zarazem. Ideały sie zmieniły, niektore w ogóle znikły, beztroska już dawno poszła precz, a romantyzmu we mnie tyle co w ciepłych reformach...
Kieyś jeszcze wrzuce zdjecia kształtek - to tak wracając do bombeczek. Niewiele mi zostało, ale mam jakies disneyowskie krasnale, Florka, syrenke i kota z serii Muzykanci z Bremy...
ale to już kiedyś tam :D
Subskrybuj:
Posty (Atom)